Przejdź do głównej zawartości

Obrączka

OBRĄCZKA
(HISTORIA W 13 SCENACH w hołdzie „Psu Andaluzyjskiemu" Luisa Bunuela i Salvadora Dali, „Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrola oraz kotu Dominiki Kowalskiej)




Pokój. Na wprost okno zasłonięte firanką. Na parapecie stoi doniczka z paprotką. Na środku sceny stoi przykryty serwetą stół. Na nim niewielki bałagan: książki, kartki z notatkami, przybory do pisania, maskotka-małpa w górniczej czapie, rachunki telefoniczne z ostatnich kilku miesięcy, wyciągi z konta bankowego (okres zaledwie sześciomiesięczny), butelka po winie (winnica i rocznik nieistotne dla akcji), butelka wódki (w połowie opróżniona), druga butelka wódki (w połowie napełniona), jeden kieliszek do wina (przewrócony), trzy kieliszki do wódki (jeden napełniony niedopałkami papierosów), dwie szklani musztardówki, słoik z ogórkami małosolnymi (otworzony). Po lewej stoi kredens z szafą.

SCENA 1
Za oknem zachodzące słońce. Do pokoju wpada dziewczyna. Rzuca trzymanym w ręku wazonikiem o ścianę. Ten wbija się w mur i tak zostaje. Ona zdejmuje z palca obrączkę i rzuca w artystyczny nieład na stoliku. Wychodzi.

SCENA 2
Słońce nadal zachodzi, ale jest go jakby mniej. Spod kredensu wychodzi duży kot. Wskakuje na stolik. Usadawia się wygodnie. Przy okazji obrączka zostaje jeszcze bardziej wepchnięta w szpargały.

SCENA 3
Spod kredensu wypada mały piesek i z głośnym pianiem przegania kota.

SCENA 4
Słońce całkowicie zaszło. Zapada mrok.

SCENA 5
Paprotka rośnie.

SCENA 6
Myszy harcują pod stołem w prostym układzie choreograficznym.

SCENA 7
Słońce wschodzi. Wchodzi kobieta. Wygląda na pięćdziesiąt lat, ma czterdzieści, a czuje się na sześćdziesiąt. Podlewa paprotkę mlekiem.


SCENA 8
Wpada dziewczyna. Z obłędem w oczach przerzuca rzeczy na stoliku. Zdenerwowana zrzuca wszystko na ziemię, łącznie ze szklanymi naczyniami. Wychodzi trzaskając drzwiami. Wazonik wreszcie spada i rozpryskuje się o podłogę.

SCENA 9
Wkracza kot. Siada pod oknem i zachłannie patrzy się na paprotkę. Oblizuje się i uśmiecha. Odchodzi. Uśmiech chwilowo zostaje, ale za chwilę podążą za swym właścicielem.

SCENA 10
Wchodzi kobieta. Układa wszystko na stoliku, rozbite szkło zabiera w dłoniach. Porządek a obrączka na samym wierzchu.

SCENA 11
Kot goni psa. Przebiegają po stoliku, kotłują się tam. Przywracają tradycyjny nieład.

SCENA 12
Wsuwa się dziewczyna. Nie ma już w oczach obłędu, a raczej pustkę. Patrzy się na skorupy wazonika. Te ze wstydu chowają się do mysiej dziury. Dziewczyna wolno zbiera rzeczy na stoliku w serwetę. Całość wrzuca do szafy. Zamyka ją.

SCENA 13

Paprotka na oknie jest większa.  W rogu pokoju stoją wypchani kot i pies. Dziewczyna siedzi na podłodze pośród spakowanych pudeł. Trzyma w palcach obrączkę. Patrzy na nią. Wrzuca ją do kosza i dołącza do kota z psem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pudełko

PUDEŁKO Gdzieś w lesie dalekim W zagajniku po lewej Gdzie przystanek brzozowy Jednak nie ten już mchem Porośnięty Za płytko widocznie Zakopałam pudełko Owinięte stanowczo Korzeniami nazbyt Czułymi W pudełku schowałam Szal łzami nasiąknięty Pinezki wspomnień ostre Malowane smutkiem Doświadczenia Tak szybko uciekłam Byle dalej od lasu Bez postoju na myśli Nie patrząc za siebie Zlękniona Czasem tylko przypadkiem Podróżując bez związku Mijam las mi nieznany Słysząc dziwne echo Wołania

Drzazga, rozdział 16

EPILOG: TEN PARK POMIEŚCI NAS WSZYSTKICH — Gdybym mogła cofnąć czas, przeżyłabym ten rok tak samo. — Nie można cofnąć czasu. Magda odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała na siedzącą obok Agatę. Pokręciła głową. — Jeśli nie można cofnąć czasu, to skąd deja vu? — Historia się nie powtarza. Kołem się toczy. Agata ze śmiechem pogłaskała się po wypukłym brzuchu. Brzuch, jak to bywa w pierwszej ciąży, był ledwo widoczny. Ona, jak to bywa z debiutującą matką, bardzo chciała, by już był widoczny. Siedziały na ławce w parku. Lato po raz kolejny kończyło się. Jesień po raz kolejny zaczynała się. Chyba punkt dla Agaty. Magda miała chwilę, by rozejrzeć się dookoła. Świat zmieniał się niczym migawki w fotoplastykonie. Jednego dnia wybiegała z pracy w sypiącym śniegu, by innego zauważyć, ze zdziwieniem, że drzewa już wypuszczają pąki liści. Przebiła się przez migawki lata, krótkiego urlopu. Życie składało się z klikających obrazów. Każdy następny mocno różnił się od poprzedniego

Drzazga, rozdział 15

DOROTA: ZBYT DUŻO SŁÓW Ludzie słyszą, ale nie słuchają. Są wypełnieni słowami. Słowa zajmują każdą komórkę ich ciał. Kumulują się, by w końcu wylewać niczym lawa. Ludzie spotykają się po to, by zalewać się nawzajem strugami zdań. Zdania spadają prysznicem na człowieka, by spłynąć po nim jak fala światła. A gdy słowa opłyną, zsuną się ku ziemi i rozpryskują na wszystkie strony świata. Rzucane w siebie nawzajem czasem zderzają się, niekiedy mijają, a najczęściej wirują w powietrzu niczym pył. Nikt nie chce dostać pylicy płuc. Ludzie nie chcą trzymać w sobie słów. Słowa to zbędny element przemiany materii myśli. Trzeba się ich pozbyć. Taki świat widzi dookoła siebie Dorota. W taki wychodzi z domu. Wychodzi zbierać ludzkie słowa. To nie była już ta sama knajpa, jak ta z czasów studenckich. Dorota zamknęła za sobą drzwi i pierwsze, co ją uderzyło, to, że nic ją nie uderzyło. Nie było mgły z dymu papierosowego, tym różniącej się od naturalnej, że tamta nie skleja płuc. Uszy