Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

ŻYCIE TO PRZEWROTNA DZIWKA 2012-1993

ŻYCIE TO PRZEWROTNA DZIWKA 2012-1993 Pamiętasz toast „Za nasze dzieci po trzydziestce” Ona urodziła swoje W cztery lata później Pamiętasz plan „Na żonę się nie nadaję” Nie wiesz jeszcze, że związek To proces nie stan Pamiętasz książki Które wyjdą jak słowa Rzucone na wiatr By wrócić laurem Bo życie to Przewrotna dziwka bez szacunku Plany spełnia za późno I tak wybiórczo

FIBONACCI VITAE

FIBONACCI VITAE Urodziłam Się Dwudziestego Piątego Marca roku wiadomego Z matki ojca sobie jeszcze oddanych W dziewięć miesięcy cztery dni po nocy poślubnej Która w dodatku początek lata Noc Świętojańską Czekającym na miłość prawdziwą lub pożądliwą Zwiastowała Dzieckiem Byłam Wściekle wygadanym Noszącym w swojej wyobraźni Światy alternatywne wypełnione po same brzegi Ludźmi kochającymi się lubiącymi nienawidzącymi Smucącymi szukającymi nawzajem się Którzy żyjąc łącząc się w pary płodząc dzieci Które żyły łączyły się w pary Przemijali Dziewczyną Byłam Kochliwą dorywczo Kochającą na czas W sumie nieokreślony dla ludzi ramami Płakałam szukałam wędrowałam Od jednego krańca do drugiego Choć krańce owe oddalały coraz to bardziej Jak Wszechświat przekorny od siebie Kobietą Jestem Choć to Nie etat stały Kocham na tyle na ile Życie ta przewrotnie dowcipna sucz nadal mi pozwala Gdy przemijam już jedną trzecią tą bardziej jędrną Mniej pomarszczoną część życ

Noc Kupały :)

Szczęśliwej najkrótszej nocy w roku :)

Na zakręcie

NA ZAKRĘCIE Czy nadal jesteś na zakręcie Życiowym Który zamienił się w Rondo Czy bezsilna wypadłaś z niego Bezwładnie Jak kamyk wystrzelony Spod kół Życie może się tyle razy Wywrócić Kolebiąc jak Wańka Wstańka Tylko wydaje mi się że Jestem Spacerującą cienką linią Akrobatką A kołowrotka zamkniętego Mistrzynią Kuglarzem przebijanych ścian Jesteś ty

KOPCIUCH, cz. 2

Kopciuch, cz. 2 Chłody jesienne robiły się coraz bardziej przejmujące i Anna wiedziała, że długo nie będzie mogła się tułać po lasach. Do miasta bała się iść z widocznym już brzuchem, do matki i ojczyma też nie miała po co wracać. Jedzenie się skończyło, owoce leśne przestały już wystarczać. Nadchodził wieczór, kiedy pewnego dnia – w kilkanaście dni po zniknięciu trupy cyrkowej – usłyszała gdzieś przy drodze krzyki i wołanie o pomoc. Wybiegła z lasu akurat, gdy trzech konnych jeźdźców pognało na oślep w stronę ostatnich promieni słońca. Na drodze leżały szczątki rozbitej karety i ciała dwóch mężczyzn – woźnicy i podróżnego. Anna podbiegła do zakrwawionego mężczyzny w zamożnym ubraniu i odruchowo uniosła jego głowę. Tak jak i woźnica nie potrzebował już jej pomocy – był martwy. - Wszyscy Święci! – usłyszała nad sobą wołania i odskoczyła z krzykiem – Tu jest niewiasta w błogosławionym stanie! Źle wygląda! Poślijcie po medyka! Anna przeraziła się, że to zbójcy wrócili po resztki

KOPCIUCH, cz. 1

KOPCIUCH Południowe promienie słońca oplatały mieszaninę kolorów równie i karnie ułożonych warzyw, owoców, kwiatów. Stragan Anny wybijał się spośród innych na rynku. Ludzie z chęcią podchodzili do kramu, zamieniali z kramarką kilka zdań, opowiadali nowinki, przerzucali dojrzałe, napęczniałe doskonałym smakiem płody ziemi. Ich faktura kusząco gładziła opuszki palców kupujących, którzy szybko wrzucali je do swoich koszów. Nie minęła chwila, a sprawne palce kramarki, czy jednej z jej córek układały spowrotem towar w harmonijne rzędy i piramidy. - Witajcie Anno! – starszy mężczyzna przystanął na chwilę. - Chwalić Boga, piękny dzień mamy Józefie. – kramarka obtarła pot z czoła – Specjalnie odłożyłam dla was koszyczek czereśni, słodkich i soczystych. - Wdzięczny jestem bardzo. To dla córuni mojej, kochanie uwielbia czereśnie. - Piękna córa. Widziałam ją dzisiaj na rynku. – przyklasnęła Anna. - Wy Anno też macie piękne córki. Matka też niezgorsza. Anna zaniosła się śm

Obrączka

OBRĄCZKA (HISTORIA W 13 SCENACH w hołdzie „Psu Andaluzyjskiemu" Luisa Bunuela i Salvadora Dali, „Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrola oraz kotu Dominiki Kowalskiej) Pokój. Na wprost okno zasłonięte firanką. Na parapecie stoi doniczka z paprotką. Na środku sceny stoi przykryty serwetą stół. Na nim niewielki bałagan: książki, kartki z notatkami, przybory do pisania, maskotka-małpa w górniczej czapie, rachunki telefoniczne z ostatnich kilku miesięcy, wyciągi z konta bankowego (okres zaledwie sześciomiesięczny), butelka po winie (winnica i rocznik nieistotne dla akcji), butelka wódki (w połowie opróżniona), druga butelka wódki (w połowie napełniona), jeden kieliszek do wina (przewrócony), trzy kieliszki do wódki (jeden napełniony niedopałkami papierosów), dwie szklani musztardówki, słoik z ogórkami małosolnymi (otworzony). Po lewej stoi kredens z szafą. SCENA 1 Za oknem zachodzące słońce. Do pokoju wpada dziewczyna. Rzuca trzymanym w ręku wazonikiem o ścianę

Półmrok

        Nie mam pojęcia kiedy to się zaczęło. Być może jeszcze wtedy, kiedy był ze mną Mężczyzna. Był to tak szczęśliwy i tak wypełniony nim okres mojego życia, że nie zauważyłabym nawet spadającego tuż obok meteorytu. Teraz Mężczyzny już nie ma. Spakował swoje rzeczy, oświadczył, że nie jestem już dla niego partnerką i wyszedł. Nieważne.         Tak naprawdę, to nigdy nie zastanawiałam się, czym jest dla człowieka jego własny cień. Do pewnego słonecznego dnia, a raczej słonecznego popołudnia. Wtedy to zauważyłam coś dziwnego. Mój cień poruszył się! Wiem, że to nieprawdopodobne i śmieszne, ale to prawda. Po prostu poruszył się, minimalnie, ale jednak. W pierwszej chwili pomyślałam, że to przywidzenie. Ja się poruszam - cień się porusza. To przecież nie tylko mało skomplikowane, ale i oczywiste. Jednak, ja patrzę na wystawę sklepową (jest właśnie wyprzedaż, ale już nie mam dla kogo chodzić w sukienkach), a cień zamiast spokojnie leżeć na chodniku po mojej lewej stronie „ogląda się&q