Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2019

Drzazga, rozdział 1

W powietrzu czuć było lepkość, roztopionej na dnie torebki landrynki. Wata powietrza wsuwała się do gardła. Sukienka zlepia się ze zmęczonym ciałem. Przebijające się przez upał tramwaje z mozołem stukają o tory. Temperatura silników autobusów zrównała się z temperaturą powietrza. Jednak nie tutaj. Nie tylko, dlatego, że kula słońca zniknęła za drzewami, zostawiając czerwone smugi na niebie. Nawet one powoli wsączały się w, rozbielony jeszcze, granat nocy. Ostatnie skrawki betonu miasta zostały kilkaset metrów dalej, zagarniając dla siebie kłęby upału. Tu powietrze zostało wzięte we władanie przez drzewa. Ich liście zamiast przesyłać słoneczne ciepło dalej, zagarniały je dla siebie, serwując w zamian przyjemny cień. Świeżo zroszona trawa pachnie ziołową kąpielą. Powietrze jest niczym bawełniana sukienka. Chcesz się owinąć tylko w nie. Na stoliku stoją trzy szklane naczynia. W pierwszym z nich, szklance, kołysze się ospale brązowy, przetykany kostkami lodu, płyn. Szklance towarzyszą