Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Przedwiośnie

PRZEDWIOŚNIE  Na przedwiośniu nawet mgła jest szara Ulatując bez emocji w chmury Stalowa pokrywa nieba Zatrzasnęła się na dobre Gdzieś w okolicach stycznia Zima daje za wygraną Zostawiając za sobą Wszystkie odcienie szarości Asfaltu ulic Kostki chodnika Bloków osiedla Piór ptactwa Przedwiośnie już nie zima I wiosna niekoniecznie Tylko powietrze wciągane do płuc Jest kolorowe niczym tęcza Rozśpiewane ptaki wprawiają Wszystkie szarości świata w drgania

Czarownice (na podstawie "Makbeta" Williama Szekspira)

Jak dotąd żyło się nam spokojnie. Ot, takie tam trzy prowincjonalne czarownice-amatorki. To krowa nie dawała mleka lub oszalała, to w lesie straszyło, innym razem jakiś chłop złamał nogę po wypiciu zaledwie litra bimbru, czyjaś stodoła się spaliła. Proza życia. Niekiedy sama poezja. Ze względu na sporą odległość od skupisk władzy nie miałyśmy szans na pracę w public relation lub nad wizerunkiem znanych polityków. Najbliższy polityk - sołtys nie potrzebował naszej pomocy, podejrzewałyśmy nawet, że robi nam konkurencję jeżeli chodzi o drobne czary.  Pewnego dnia Koszmarek (to z powodu bujnego kołtunu włosów na głowie) powiedziała mi, że ktoś chce się ze mną widzieć. Nie było by w tym nic dziwnego, przynajmniej raz w tygodniu ktoś ze wsi przychodzi po pomoc w mediacjach sąsiedzkich. Ale to był jakiś dworak. -  Przepraszam bardzo, że przeszkadzam - uśmiechnął się nieśmiało - ale mam do szanownych pań pewną sprawę. Do szanownych pań! Mógł by się tak nie wysilać. Koszmarek miała wybit

Pieśń o rozstaniu

PIEŚŃ O ROZSTANIU Kiedyś przestaniesz mnie kochać, bo taki dzień w końcu nadejdzie. Kiedyś przestaniesz mnie kochać, bo wszystko ma swój początek swój kres. Kiedyś przestaniesz mnie kochać, bo nie ma żadnych ku temu przeciwwskazań. Kiedyś przestaniesz mnie kochać, bo nawet tego nie zauważysz. Jak z wolna stygnąca woda, otaczająca gorącem przechodzącym w ciepło, byś nagle z zaskoczeniem zauważył gryzący cię  chłód. Jak woda ze studni orzeźwiająca w parne południe, żółkniejąca z opadającym poziomem wód, byś nagle doświadczył, że jej nie da się już pić. Jak kurz w pokoju z wolna opadający, byś nagle zauważył, że wszystko wokół jest szare. Rzeczy złe nie zawsze zdarzają się nagle, nie spadają jak piorun. Czasem wsuwają się powoli, krok po kroku. Kiedyś przestanę cię kochać, bo życie nie znosi  próżni. Kiedyś przestanę cię kochać, bo los toczy się kołem. Kiedyś przestanę cię kochać, bo muszę cię ubiec.

Na ziarnach grochu, cz. 2

Księżniczka nie mogła przełknąć śniadania. Książę nie odrywał wzroku od Nieznajomej. Ona także, najpierw nieśmiało, z zażenowaniem, przyglądała mu się. Jakby łączył ich niewidzialny sznur, który z kwadransa na kwadrans skracał się coraz bardziej przybliżając ich do siebie aż do zderzenia. Pomiędzy księżniczką a księciem jedynie plątały się i rwały cienkie, pajęcze nitki. W południe, następca tronu wyruszył na polowanie w towarzystwie Nieznajomej. Księżniczka zamknęła się w pokoju, nie czuła się dobrze. Kiedy królowa po raz pierwszy ujrzała księżniczkę, oprócz tego, że zobaczyła w niej brakującą córkę, pomyślała także o swoim synu. Było to jednak jeszcze dwoje dzieci. Dopiero w kilka lat później dostrzegła podopieczną wymykająca się w środku nocy z sypialni jej syna. Postanowiła skorzystać z rady maga. Jeszcze tego samego wieczora przygotowała trzynaście miękkich, puchowych materaców. Ułożyła je na łożu księżniczki i wsunęła pod nie ziarnko grochu. Ranek miał przynieść odpowiedź. K

Na ziarnach grochu, cz. 1

Noc nie należała do spokojnych. Za oknem rozpościerała się nieprzenikniona ściana deszczu a i wiatr wiał rzetelnie. Co jakiś czas uderzał w ziemię piorun. Aura jak z bajki. Księżniczka nie mogła zasnąć. Czekała. Czekała od wielu lat na tę noc. Donośne walenie w drzwi zamkowe zerwało ją z łóżka. Na dole wybuchło zamieszanie. Owinięta ciepłym pledem wymknęła się na korytarz. Z holu na dole dobiegały podniesione głosy. Była tam już królowa (króla nic nie było w stanie poruszyć po północy), która energicznie wydawała dyspozycje. Księżniczka przykucnęła na szczycie schodów i zobaczyła ją. Stała na środku holu niemiłosiernie przemoknięta. Ściekająca z niej woda zdołałaby zamienić posadzkę w sadzawkę. Nieznajoma miała zniszczone ubranie, nie dające możliwości ustalenia jej stanu. Najbardziej niesamowite były jej oczy - oczy sarny śmiertelnie pogryzionej przez psy. W holu, nawet zwykli posłańcy poczuli się jak rycerze legendarnych wypraw. - Pościelcie naszemu gościowi w błękitnej sypialni.