Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

Deszcz

DESZCZ To tylko przelotny deszcz Powiedział bawiąc się Kosmykiem jej włosów A potem wiatr poderwał Fałdy jej rozespanej Sukienki Krople tańczyły na jej Rozpalonym ciele Gdy włoski na skórze Wyciągnięte milcząco Ku umykającemu Dotykowi Chmura dawno minęła Zostawiając wszystko Wilgotne spełnieniem A ona dalej tęskni Za deszczem goniącym Po jej karku

Wiatr

WIATR Porwał mnie wiatr Wyrwał do góry Załomotał Zakręcił Lecę w chmury Prawie dotykam Opadam w dół Unoszę Podmuch mną rzuca W gałęzie drzewa Opiekuńcze Korzenie Złapana w miejscu Łopoczę tęsknotą Rozpaczą szarpię Jak flaga Fala uwalnia Szybuję w górę To w dół Byle przed siebie Dopóki inne Zachłanne drzewo Pochwyci mnie W ramiona

Planety

PLANETY Zabierz mnie na swoją planetę W którymkolwiek gwiazdozbiorze By się nie zatrzymała Ruszymy na wędrówkę Drogą szeroką gwiazdami Wybrukowaną Nie puszczaj mojej chłodnej dłoni Bo przestrzeń wiruje przed nami Choć oni twierdzą, że po prostu Wszechświat tylko się rozszerza A nasza wędrówka Wydłuża Z braku tchu zmęczeni, gdy podróż To odliczanie tych samych Gwiazd od nowa Czujemy, że nic już nam ze świata Rozlewającego się, gdy my Ciągle się w kółko i kółko Kręcimy

Joga

JOGA Powietrze wypełniasz mnie Wkradając się Nosem, gardłem Do płuc To za mało dla ciebie Wypełniasz Przeponę zaspaną Rozsuwasz Moje uda Powietrze, ty doskonale wiesz Kobieta nie Istnieje Tylko do pasa Potrzebuje tlenu Głęboko Pomiędzy

Umani

UMANI Bo tej miłości czegoś brakowało Nie słodka Nie gorzka Nie jakaś A krąży w żyłach Rozsadza tętnice Uderza w skronie Nasącza kolory Tęczy w drganiu dotyku wygiętej Bo tej nocy w ogóle nie było Nie wczoraj Nie tutaj Niepokój A matrycą tkwi Powraca kołem Filmem zaciętym Rozsadza z impetem Powietrze zamknięte W płucach zakleszczonych Bo powroty nigdy nie są tym samym Nie obok Nie zawsze Nie warto A atomy krążące Bezwładnie zgubione Ślepe, głuche w ciszy Skóry szukającej Iskry przyciągania